Forum Punk Rockowy Kibuc Strona Główna Punk Rockowy Kibuc
88% koszerności
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Usmiech cadyka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Punk Rockowy Kibuc Strona Główna -> Szmoncesy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izaak Stoltzman
Geszefciarz



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Nalewki

PostWysłany: Czw 12:14, 08 Cze 2006    Temat postu:

Aaron Holzmann napisał:
Piękny kawał polskiej (?) literatury. Jeszcze trochę i będzie order!


Niestety chyba polskiej Sad...

Pomimo usilnych staran nie udalo nam sie dotychczas odnalezc osob wiadomego pochodzenia wsrod przodkow obywatela Wiecheckiego Neutral

Zdrowka zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Czw 12:17, 08 Cze 2006    Temat postu:

Czyli był agentem!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izaak Stoltzman
Geszefciarz



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Nalewki

PostWysłany: Czw 12:21, 08 Cze 2006    Temat postu:

Nie wykluczam takej mozliwosci.


Zdrowka zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes Apfelbaum
Agent Mossadu



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1047
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: sia la la la la

PostWysłany: Czw 12:22, 08 Cze 2006    Temat postu:

Ku pokrzepieniu serc szmonces Juliana Tuwima:

AUTO I EIERWEISS

W życiu na ogół zawsze miałem szczęście. I w rodzinie, i w interesie powodziło mi się wcale nieźle. Żona z małymi wyjątkami, była mi zawsze wierna, bo jak przez 18 lat zdradziła mnie tylko dwa razy, to to nie jest dużo. Raz z jednym muzykantem, a drugi raz ze Stowarzyszeniem Kupców i Rękodzielników, gdzie ja jestem pice-wreses. (z dumą) Wielka instytucja, paręset kilkadziesiąt samych członków, nie licząc zarządu. W interesie także było niźle. I nawet kiedy ostatnio okradli mi sklep, to tyż miałem szczęście, bo akurat poprzedniego dnia obniżyłem ceny o 30% więc, nie tak dużo straciłem. Państwo muszą znać tę firmę na Nowolipkach: "Żółtko i Eierweiss", adres telegraficzny: "Jajko". Eierweiss - to ja, a Żółtkowyjechał. Wraca za rok i cztery miesiące. Nie, nie do Brześcia. Nim się zajęło takie Mokotowie Ratunkowe. Co znaczy za co? On był autor. On pisał fantastyczne książki w rodzaju Walasa, tylko że to byli książki handlowe naszej firmy. Złodziej, ale bardzo porządny człowiek. I mądry człowiek! On na przykład wymyślił sposób darmowej korespondencji, bez nalepiania marek. I wszystkie listy dochodziły i nikt nic nie dopłacał. W jaki sposób? Zwyczajnie, On wszystkie listy kierował do siebie samego, a z drugiej strony koperty, jako wysyłającego, podawał nazwisko tego człowieka, do którego pisał. To poczta zwracała tamtemu list, jako niofrankowany. I takich ludzi się u nas trzyma w więzieniu. Stra... "szne" już nie mogę wymówić, taki jestem oburzony. Inna rzecz, że jak Żółtko zabrali, to białko odżyło. Ja sam rządziłem, ja sam zarabiałem i mnie się zaczęło lepiej powodzić. A powodzenie obowiązuje. Umeblowanie Ludwik XIV ja zmieniłem na numer większe, na Ludwik XV, latem ja już miałem zamiar jechać do Eks-le-Bęc, tylko zasiedziałem się w Miedzeszynie, ja już kupiłem sobie jedwabną śpiżamę w Gold England (a propos, ja do dziś dnia nie wiem, czy to się nosi na nocnej koszuli czy pod?), słowem zacząłem prowadzić nowe, wytworne życie, coś a la Moryc Chevalieri. I kiedyś mówię do żony: "Regina! Jak się zapatrujesz, żeby kupić auto?" I oto od tej chwili kiedy padło to lekkomyślne zapytanie minęło już cztery miesiące - i od czterech miesięcy ja mam auto, a właściwie auto ma mnie i od czterech miesięcy ja nie spałem, ja nie jadłem, ja nie byłem w sklepie, ja w ogóle przestałem żyć! Może państwo myślą, że ja jeżdżę tym autem? Tyż nie. Moja żona jeździ? Nie. To kto nim jeździ? Grzegorzewski. A kto to jest Grzegorzewski. Zaraz.

On przyszedł kiedyś do sklepu i mówi: "Grzegorzewski jestem". Dobrze. "Eierweiss. Czym mogę służyć?" - "Słyszałem, że Pan kupuje Piperlaka (bo ja mam Piperlaka! Świetna marka!), więc chciałem przystać na szofera". Pokazuje mi świadectwa, z hrabiami jeździł, z cesarzami jeździł, Waldemarsową woził, kto tylko jest - to on woził. To go wziąłem. I nazajutrz ranoon zajechał Piperlakiem przed mój sklep. Regina już czekała, dzieci już czekały. "No panie Grzegorzewski, mówię, jedziemy". Wtedy Grzegorzwski uśmiechnął się i rzekł "Dziś, panie Eierweiss, nie pojadziem, bo mi korbowód suwaka tłucze w karter". - Kto, panie Grzegorzewski? - "Korbowód suwaka" - A dlaczego on tłucze, panie Grzegorzewski? - "Bo to bezzaworowy silnik Knighta, to się suwak zatarł i uszy mu się obrywają". Aha, powiedziałem. To może pan przyprawi te uszy? Dzieci tak chcą pojechać! W tym miejscu Grzegorzewski znów uśmiechnął siępobłażliwie i poprosił o 150 złotych z powodu karbowód suwaka tłucze w karter. Po tygodniu kochany pan Grzegorzewski znów zajechał pod sklep, z przyprawionymi uszami suwaka i karbowiaka, dzieci i żona już czekały, wsiadamy - i prosimy jechać w Aleje. Państwo znają drogę z Nowolipki do Aleje? Więc na rogu Przejazd i Bielańskiej myśmy się zatrzymali. - Co jest, panie Grzegorzewski? "Panewka się wytopiła..." - To co zrobić? - "Niech państwo biorą taksówkę". Tośmy wzięli taksówkę. I tak jest od czterech miesięcy! To kulung nie w porządku, to bolec nie sztymuje, to mamka nie łapie, to kicha nawala, a tu jest grajcownica, a tam jest nagar! A dzieci płaczą i ja ich wożę taksówką, albo leżę z Grzegorzewskim w garażu pod moim Piperlakiem i na mnie kapią różne świństwa, a on mi tłumaczy! On mi tłumaczy, że trzecia szczotka na kolektorze nie działa, że się świeca zaoliwiła, że karburator się zapchał, że akumulator się wypiperlaczył, że błoto ma magneto, że grzybek ma ślimaka, że ślimak ma suwaka! I płacę już czwarty miesiąc: Piperlakowi raty, Grzegorzewskiemu pensję, garażowi za kaburowiaki, a taksówkom za kursy!


Aaron Holzmann: Za ten post Prezes otrzymuje: Medal of Valor!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izaak Stoltzman
Geszefciarz



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Nalewki

PostWysłany: Czw 13:23, 08 Cze 2006    Temat postu:

Ho ho ho! Dostalem obiecanego ordera! To mnie zacheca do dalszej, systematycznej dzialanosci w tym kierunku. Zatem kontynuujac:

Fotogeniczny narciarz

Narty to najpiękniejszy sport zimowy. Nie ma chyba cudniejszego widoku nad zręcznego narciarza, zjeżdżającego w zawrotnym tempie ze stromego zbocza pokrytej białym całunem góry.

Ale narciarz w zatłoczonym tramwaju mniej mile jest widziany.

Toteż pasażerowie pewnego wozu linii nr 9 bez entuzjazmu przyjęli do swego grona młodego sportowca, zaopatrzonego w kilkumetrowe deski, bambusowe kijki, owiniętego w linę zakończoną hakiem oraz obutego w ciężkie kapcie z bawolej skóry.

Sportowiec ulokował narty na pierwszej platformie, zleciwszy energicznym tonem dozór nad nimi jakiemuś szczupłemu blondynowi, a sam pędem pośpieszył na tylny pomost, by przepisowo wsiąść do wagonu. Ponieważ blondyn nie wydawał mu się osobistością zbyt pewną, dziarski narciarz cwałował przez wóz, potrącając współtowarzyszy podróży, depcząc po nogach i zahaczając o nich swymi sportowymi instalacjami.

Urok sportu jest tak wielki, że pasażerowie znosili te szykany bez głośniejszego szemrania, jednak znalazł się między nimi pewien starszy pan, który nie wykazał najmniejszego zrozumienia dla roli ćwiczeń fizycznych w rozwoju tężyzny narodu i szarpnięty hakiem za kamizelkę krzyknął:

– Te, wariat, gdzie się pan pchasz z tom kotwicom. W ogóle kto pan jesteś, kominiarz, tragarz, cieśla czy insza cholera?

– Proszę się obliczać ze słowami! Narciarza idziesz pan widzieć przed sobą. Za mistrza jestem, co się dotyka zimowe artykuły sportowe, a mianowicie zjeżdżanie z leśnego pagórka, tudzież skok i wyskok. Jako człowiek ze starą datą pan nie rozumiesz tę wielką ideę, która mnie zmusza się męczyć, skakać, rezykować życie i wozić z tramwajem artykuły sportowe!

– W taki sposób nie rozumiem, gdzie pan z tem całem majdanem dziewiątką jedziesz? Na Krakowskiem Przedmieściu śniegu nie ma, więc po czem pan będziesz na tych deskach ganiał?

– A kto pana powiedział, że ja jadę jeździć? Do fotografii się udaję!

Starszy pan zbladł, potem się zaczerwienił i zawołał:

– Ach ty lebiego, linką strażacką okręcona, to ty do fotografii jedziesz i cały tramwaj męczysz? Palta hakamy ludziom rozdzierasz. Jazda na piechotę!

Z tymi słowami wyrzucił sportowca na ulicę.

Powstała na tym tle sprawa sądowa o gwałt na osobie pana Moszka Kaca. W wyniku konserwatywny staruszek, pan Ksawery Rybka, skazany został na 30 złotych grzywny.


Mały żigolo

Pani Guta ubóstwia tańce. Przepada za nastrojem panującym w dansingu. W każdym fordanserze widzi małego żigolo, skrzywdzonego przez życie.

Nic też dziwnego, że łzy zakręciły się jej w oczach, kiedy pewnego razu w restauracji spojrzała na siedzącego samotnie bladego młodzieńca w dobrze skrojonym smokingu.

Gorzki grymas wykrzywiał ładne jego usta.

Dochodziła pierwsza. Orkiestra grała kariokę.

Pani Guta pochyliła się do męża, operującego z zajęciem leszcza z wody.

– Tak mi coś brak, Maks!

– Dołóż sobie kartofelków. W ogóle idz coś. Cała porcja liczona.

– Mówię apropos dusza. Tęsknicę czuję. Mam pragnienie podpuścić się w pląs. Podaj mnie ramię.

– Gucia, zostaw. Daj mnie jeść. Przede wszystkiem kariokie jeszcze nie umiem, a niezależnie tam siedzi ten plajtownik Rabinowicz, się będzie śmiał. Mogę cię wynająć szmondaka?

Tu czuły mąż skinął na kelnera.

– Panie, co jest? Moja żona nie ma z kim tańczyć! Od czego są baletniki? Podawaj pan jednego.

W chwilę później smutny żigolo skłonił się pani Gucie i zaczęli tańczyć. Ale fordanser robił to jakby z urzędu, nie zwracając najmniejszej uwagi na partnerkę. Pani Guta postanowiła go rozruszać.

– Pan mnóstwo zmuszony byłeś przecierpieć w życiu?

– Prawdopodobnie tak jest.

– Żal mi pana. Taki ładny chłopczyk i taki coś smutny.

– Co mogę zrobić, pójdę się śmiać, z czego? Za wiele? Za pięć złotych i kolację?

– Mniemam, że pan nie zawsze byłeś fortancerzem. Wyglądasz pan coś lepszego!

– Zgadliście, Lipsztajnowa.

– Co znaczy Lipsztajnowa, pan mnie znasz?

– Co za pytanie? Z tej samej branży jestem. Trykotaże. Za subiekta się zatrudniałem w firmie „Rozenblat i Feinkind”. Kryzys, plajta i paszoł wont na bruk, na zbity łeb. Z powodu więc byłem pierwszy tangownik na sali Wajnmana, Pańska 37, dzisiaj tańczę i się martwię.

– W ogóle, czy natomiast detalicznie?

– W ogóle z powodu to nie jest życie dla kupca; detalicznie mam jutro licytację, zabierają mnie tego smokinga.

– Suma?

– Dwieście złotych prócz kosztów procesu. Nie tupcie, Lipsztajnowa, karioka nie jest oberek.

Pani Guta, wzruszona opowieścią, postanowiła prosić męża, żeby pożyczył biednemu żigolo dwieście złotych na pięć procent w stosunku miesięcznym.

Pan Maks Lipsztajn nie chciał na razie o niczym słyszeć, lecz w końcu zmiękł i dał.

Oczywiście w terminie pan Beniek Grynszpan pieniędzy nie zwrócił.

Pani Guta mile wspomina małego żigolo, ale jej mąż wprost przeciwnie, zaskarżył go do sądu grodzkiego i na zasadzie uzyskanego wyroku zajmie prawdopodobnie nieszczęsny smoking.

Tak się przynajmniej w sądzie odgrażał.

To jest życie!



Koszerny kozak

Koszerne zakłady gastronomiczne rzadko bywają widownią tak zwanych szaleństw. Goście piją przeważnie niewiele, za to dużo i głośno mówią oraz jedzą.

Nic tedy dziwnego, że niesłychaną sensację w znanej wśród smakoszów restauracji przy ul. Zamenhofa wywołał nieduży brunet w rogowych okularach, wypijając pięć kieliszków wódki do jednej gęsiej wątróbki.

Ale to był dopiero początek; w chwilę później tajemniczy gość przesiadł się do największego stolika na środku sali i skinął na kelnerów.

– Już pan podawa pipek z farfelkami, tudzież boczek z perliczki, oraz niezależnie golonkie od indyka z grochem piure! Się rozumie samo przez siebie, mnóstwo alkoholu czyli wódki, psia krew, wyborowej, cholera ciężka! Się bawię, się pragnę szaleć. Już pan skaka do kuchni tam i z powrotem, bo w tę chwilę pójdę rozbić lustro za sto dwadzieścia złotych z butelką szampana w małe drobnostki, że o skleić nie będzie mowy! Michał Fiedorowicz Szelechow się nazywam. Ja jestem sztabs praporszczyk lejb gwardii najcięższej artylerii. Największy ruski książę i petersburski kozak! Pan wisz, co ja mogę zrobić? Przestrzelić z rewolwerem bufet, tudzież bufetowej, to jest dla mnie możno powiedzieć drobna szczegóła, takie cóś nic.

Gospodarz lokalu, pan Dawid Zimorodek, słuchał z przerażeniem wynurzeń niezwykłego gościa, ale widząc, że ten nie wprowadza swych pogróżek w czyn, postanowił obrócić wszystko w żart.

– Wasza książęca jegomość tylko chce mi tak przestraszyć, żeby wszystko było korekt punktualno podane i rachunek niedrogi. Figielman kochany, zabawidamek szanowny, koszerny kozak!

Tu właściciel restauracji tak się rozbawił, że dał gościowi lekką sójkę w bok.

Nagle nastąpiło coś nieoczekiwanego.

– Kogo pan poszłeś piknąć w klatkie piersiową?! Samego najpierwszego pogromszczyka! Z kim się pan odważasz żarcikować? Ja cię pokażę, gdzie trawa rośnie!

Tu książę Szelechow dobył rewolweru i począł zeń łupić raz koło razu. Co było dalej, nie da się opisać. Dość powiedzieć, że lokal nagle opustoszał, a już w chwilę później został otoczony przez posterunkowego policji.

Książę Szelechow po wylegitymowaniu okazał się panem Mońkiem Zalcem, statystą scen żydowskich.

Tego wieczoru rzeczywiście wykonywał niemą rolę księcia Szelechowa w krwawym dramacie z dziejów carskiej Rosji pod tytułem „Der ruskij maładiec”. Tak się nią przejął, że zabrawszy z rekwizytorni pistolet ze ślepymi nabojami wystrzelał cały magazyn, narażając dyrekcję na stratę 2 złotych 50 groszy.

Rzecz oczywista, stracił posadę, a w dodatku za awantury skazany został przez sąd starościński na trzy dni aresztu.


Zdrowka zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Czw 19:39, 08 Cze 2006    Temat postu:

Wasza płodność mnie poraża...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izaak Stoltzman
Geszefciarz



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Nalewki

PostWysłany: Pon 18:59, 12 Cze 2006    Temat postu:



Zdrowka zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Pon 20:10, 12 Cze 2006    Temat postu:

Policjanci też mają metrykę wypisaną na twarzy!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes Apfelbaum
Agent Mossadu



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1047
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: sia la la la la

PostWysłany: Wto 11:40, 11 Lip 2006    Temat postu:

Młoda ortodoksyjna para Żydow przygotowuje się do slubu. Poszli do rabina,
aby zadać mu pare pytań.
- Czy to prawda, że kobieta i mężczyzna nie moga ze soba tańczyc?
- Tak to prawda - odpowiada Rabin - Z powodów moralnosci kobieta i
mężczyzna moga tańczyc tylko osobno.
- Nawet, jesli sa małżeństwem?
- Tak.
- A co z seksem?
- Będziecie małżeństwem, więc nie ma żadnego problemu.
- A możemy próbowac różnych pozycji?
- Oczywiscie.
- Kobieta może być na górze?
- Jak najbardziej.
- Możemy to robić na pieska?
- Jesli lubicie.
- A na stoaco?
- Na stojaco kategorycznie nie!
- Ale Rabbi, czemu na stojaco nie?
- Bo to może skończyc sie tańcem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Wto 14:09, 11 Lip 2006    Temat postu:

A szatański precelek?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jakob Sz.
Kamienicznik



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: San Domierz

PostWysłany: Wto 20:37, 11 Lip 2006    Temat postu:

moja ulubiona pozycja to 68... ona robi mi lache a ja jej jednego wisze!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Śro 10:27, 12 Lip 2006    Temat postu:

Podczas robienia loda najbardziej lubię palić i oglądać pornole.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jakob Sz.
Kamienicznik



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: San Domierz

PostWysłany: Śro 19:55, 12 Lip 2006    Temat postu:

nie rozumiem za bardzo... jak mozesz palic i ssac gale w tym samym czasie...?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron Holzmann
Rabin



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żabianka City

PostWysłany: Czw 9:35, 13 Lip 2006    Temat postu:

Nie słuszłeś o tak zwanym cygarze z wąsem? Embarassed

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izaak Stoltzman
Geszefciarz



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Nalewki

PostWysłany: Wto 19:19, 12 Wrz 2006    Temat postu:

Gdy skarb monarchii austro-węgierskiej miał kłopoty natury pieniężnej, a nie wolno mu było drukować nowych banknotów, zwykł zwracać się o krótkoterminową pożyczkę do instytucji finansowych, a nawet do prywatnych bankierów.
Należał do nich Kantor Wymiany i Dom Składowy, którego właścicielem był multimilioner Dessauer. Aliści Dessauer miał synalka Moryca, który nie poszedł w ślady przedsiębiorczego ojca. Wprost przeciwnie: przystał do nihilistów i za udział w jakiejś nielegalnej, a wielce hałaśliwej demonstracji został skazany na sześć tygodni aresztu.
Po pewnym czasie Ministerstwo Finansów zwróciło się do Dessauera o krótkoterminową pożyczkę, ale multimilioner odmówił.
- Jak to? - pyta go telefonicznie sam minister - Stracił pan zaufanie do monarchii Habsburgów?
- Ekscelencjo! - odpowiada bankier - Jak można mieć zaufanie do państwa, które obawia się mojego Morycka?

--------------------------

Skłonny do medytacji kupiec Izrael Blau przybył do ważnego ośrodka handlowego na kresach Galicji wschodniej i pyta spotkanego na ulicy Żyda:
- Jednego nie rozumiem. Dlaczego wasze miasto nazywa się Brody?
- Nie rozumiecie, a to takie proste! Tu przecież mieszka rabin brodzki!

--------------------------

Henryk Heine taką wydał opinię o kompozycjach Giacomo Meyerbeera: "Najoryginalniejszą jego operą są niewątpliwie Hugenoci. Chrześcijanie zwalczają się tam nawzajem, a Żyd pisze do tego muzykę".

--------------------------

Żydowscy agenci handlowi większą część życia spędzali w pociągach. Dla zabicia czasu opowiadali sobie ucieszne historyjki. Doszło do tego, że znali wszystkie anegdoty na pamięć. Postanowili tedy ponumerować je i w ten sposób zaoszczędzić sobie wysiłku opowiadania.
Pewnego dnia kramarz z małego miasteczka znalazł się w przedziale kolejowym w towarzystwie trzech komiwojażerów.
Po chwili milczenia jeden z nich odzywa się:
- Dwadzieścia siedem...
Wszyscy się śmieją
Drugi powiada:
- Osiemdziesiąt jeden...
Wszyscy się śmieją.
W końcu trzeci mówi:
- Sześćdziesiąt dwa...
Wszyscy się śmieją.
Kramarz zrozumiawszy, o co chodzi, chciałby również wziąć udział w zabawie i woła na chybił trafił:
- Czterdzieści pięć...
Ale nikt się nie śmieje.
Głęboko urażony, zwraca się do współpasażerów:
- Dlaczego się nie śmiejecie? Przecież to bardzo dobra anegdota!
- To prawda! - brzmi chóralna odpowiedź - Ale tę anegdotę trzeba umieć opowiedzieć!

----------------------------

Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta ledwo słyszalnym głosem:
- Małko, moja żono, jesteś przy mnie?
- Jestem, mężu.
- Dwojro, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem ojcze.
- Jojlik, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Binem, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Chajka, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
Konający zrywa się i wykrzykuje ostatkiem sił:
- A kto siedzi w sklepie?!!!

----------------------------

Spotyka się pewnego dnia dwóch Żydów.
- Mój syn się wychrzcił - oznajmia jeden z nich.
- I co ty na to?
- No cóż, żaliłem się przed Panem Bogiem...
- I co On ci powiedział?
- Powiedział: "Mój Syn także się wychrzcił. Więc zrób to samo, co Ja..."
- A mianowicie?
- "Sporządź Nowy Testament!"

--------------------------

W autobusach kursujących z Tel Avivu do Hajfy widnieje napis ostrzegawczy:
- Nie rozmawiaj z szoferem! Szofer powinien trzymać ręce na kierownicy!

--------------------------

W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn i czyta gazetę żydowską. Współpasażer-Żyd klepie go poufale po ramieniu i mówi:
- Mało panu, że jest pan Murzynem.

--------------------------

Czołg izraelski jedzie pustynią i strzela do uciekającego Araba, który co chwilę odwraca się i strzela. W końcu pada zmęczony i czeka na śmierć. Ale czołg się zatrzymuje i z wieżyczki wychyla się oficer żydowski:
- Te, Arab, dlaczego nie strzelasz?
- Wystrzeliłem już wszystkie naboje...
- A może chcesz kupić?

-------------------------

Nowo ochrzczony bankier Rozenblum zaręczył syna z córką neofity Kona.
- Zawsze życzyłem sobie takiego zięcia - zwraca się Kon do przyjaciół - Sympatycznego chrześcijańskiego młodzieńca z dobrej żydowskiej rodziny.

-------------------------

Jaka jest różnica między restauracją chrześcijańską a żydowską?
W restauracji chrześcijańskiej widzi się ludzi jedzących, a słyszy mówiących. W żydowskiej - widzi się ludzi mówiących, a słyszy jedzących.


Zdrówka życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Punk Rockowy Kibuc Strona Główna -> Szmoncesy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin